Na skraju wioski Ślepietnica natrafiłem na starą kapliczkę. Spotkałem też człowieka , który się przy niej modli.
Pan Tadeusz to człowiek niezwykle uduchowiony, jak pytam o niego ludzi, mówią o nim modlący. Można go spotkać w najbardziej zaskakujących miejscach w okolicach Ślepietnicy gm. Łęki Szlacheckie. Czasami w środku lasu przy zapomnianym krzyżu, czy kapliczce. Najczęściej jednak modli się przy kapliczce koło domu. Skulona, klęcząca postać z różańcem w ręce, robi wrażenie. Ta jego wiara mobilizuje do pomodlenia się. Kapliczka ma ponad sto lat i została postawiona przez jego dziadka .
Widać, że dba o te miejsca. Ciągle coś zmienia, malując na przeróżne kolory. Początkowo zaskakiwało to mnie a nawet raziło swoją kiczowatością . Teraz, gdy ze spotkania na spotkanie poznajemy się lepiej, wiem, że to wypływa z jego serca.
Dzięki komentarzowi, dowiedziałem się o jego pielgrzymce do Rzymu. Został przyjęty przez Papieża Jan Pawła II. Obiecałem wtedy dopytać się o to. Jadąc przez Młynki Poduchowne, koło kapliczki na skarpie pomodliłem się o to, aby go spotkać. Na stałe mieszka w Tomaszowie Mazowieckim, odwiedza jednak często rodzinny dom. Miałem szczęście, spotykam skuloną postać pod kapliczką . Szczęść Boże mówię – Matka Boska dopomoże odpowiada. Czekam, aż skończy się modlić. Słyszałem, że był Pan na pieszej pielgrzymce do Rzymu. Wyraźnie się ożywia. To było wielkie przeżycie. Szedłem z zakonnikiem, dla którego to nie był pierwszy raz, znał drogę. To bardzo ciekawe, jak to zrealizowaliście – pytam. Wzięliśmy zaświadczenie od proboszcza, że jesteśmy pielgrzymami i wędrujemy do Rzymu. Zaczyna swoją opowieść, przysiadając na ławeczce. Toczy się opowieść o trudach marszu, upałach i bólu. O tym wszystkim będę pisał na wiosnę, bo Pan Tadeusz nie ma czasu, idzie do kościoła. Umawiamy się na przyszły rok. Pomogę Panu wyremontować tą kapliczkę – deklaruję . To ja opowiem o wielu przygodach, jakie nas spotkały i o powrocie w pojedynkę, który trwał trzy miesiące. Wiem, że zyskałem jego zaufanie i liczę na ciekawe opowieści.
Tu prośba – jeśli macie coś na temat jaki piszę, zrócie to w komentarzu. Pozwala to rozwijać moje gawędy. Serdeczne podziękowania Mimi. Dzięki jej wpisowi, głębiej zainteresowałem się tematem.
Któregoś razu spotkałem człowieka, który dobrze zna Pana Tadeusza. Posłuchajcie:
Wie Pan on w młodości to pracował w zakładach chemicznych w Tomaszowie Mazowieckim. Tam miał kolegę z którym chodzili w kawalerkę, znało ich wielu tomaszowian . Zawsze zawadiaki z dobrą pensją , byli też dobrze widziani , przez kobiety. Niestety, któregoś razu bardzo silnie zatruli się w czasie pracy chemikaliami. Jego kolega umarł a jego rodzice uratowali, dzięki temu że mieli właśnie to gospodarstwo. Mleko, miód, zioła i szczera modlitwa pomogły odtruć organizm. Nie wrócił jednak do dawnej sprawności. Dziękuje Panu Bogu za ocalenie swoim dalszym życiem, oddając się żarliwej modlitwie i silnej wierze.