
Zdjęcie Jerzy Misztela Ignala . Korzewo - świętokrzyskie .

W dzisiejszych czasach jak mówi się o diabłach to raczej przymykamy na to oko i myślimy – co to za brednie. Jednak czy słusznie, jeśli poczytamy ze źródeł historycznych i porównamy to z dzisiejszym zachowaniem światłych wykształconych ludzi, doszukamy się wielu podobieństw. Nie jest moim celem wskazywanie ich bezpośrednio, ale chciałbym zwrócić uwagę na zło i cechy wspólne – niech czytelnik poszuka ich sam.
Po wprowadzeniu chrześcijaństwa, ludzie w Polsce nie wierzyli ani nie bali się diabła. Zabobony i wszelkie strachy wywodziły się z wierzeń pogańskich, które przetrwały szczątkowo w naszym kraju do dnia dzisiejszego. Wiara w diabła i złych mocy były na rękę panom feudalnym. Dzięki temu mogli trzymać w strachu i w razie potrzeby oskarżać i pozbywać się niewygodnych ludzi . W XVII . Za pośrednictwem dworów, plebanii i miasteczek, zaczęło to docierać do niepiśmiennych chłopów. Straszne tortury jakim poddawano podejrzane o czary kobiety a potem ich palenie na stosach potęgowały strach. Większość tych wszystkich wierzeń w diabły i czarownice przywędrowało do Polski z państw Zachodnich, gdzie płonęły stosy na masową skalę. Co ciekawe diabły podlegały podziałowi klasowemu.
Spalenie czarownicy

” Ten diabeł co przy mnie jest, to się zowie Jan. Ten żadnego honoru nie ma, tylko prosty. I u Mrozowy jest, nazywa się Rokita, a u Gryglowy Marcin…zowie się wojewodą łęczyckim” * Diabły nosiły się z miejska i tak tez mówiły, zwracaly się do siebie” mości panie bracie”, miały nazwiska szlacheckie, kończące się na „-ski”. Imiona jakich używały to Marcin, Sobek, Jasiek, Grześ, Bartek, Kacperek.
Oczywiście diabły szukały sobie żon wśród czarownic, które też najczęściej były sfatkami dla innych. Dużo by było o tym pisać, tym bardziej, że nie mieli oni żadnych zasad moralnych. Diabły brały też za żony zwykłe kobiety i co ciekawe były monogamiczne. Kobiety takie znaczone były piętnem, taką swoistą ” pieczątką diabelską . Piętno było w miejscu niewidocznym dla ludzi i niebolesne. Zdarzało się bardzo rzadko, aby diabeł czy czarownica miała wielu partnerów. Zmieniało to się, gdy odbywały się spotkania czarownic i diabłów. Sabaty odbywały się w różne dni tygodnia i odbywały się przeważnie na pobliskich górach. Do dziś pozostały po nich nazwy : Łysa Góra, Diabla Góra, Czartoria itd., wielu z nas w swojej okolicy zna takie miejsca. Na takie spotkania latały czarownice na miotłach, kijach, ożogach ( opalone kije ), pługach, radłach a nawet szablach. Wylatywały przez komin a jak nie było komina ( kurna chata) to oknem lub drzwiami. Czarty udostępniały czarownicom , które się bały latać powozy, karoce zaprzeżone w kilka koni lub wierzchem. Jeśli gospodarz znajdował pokrytego pianą konie z zaplecionymi warkoczykami grzywą , mógł być pewien, że koń był używany do przewożenia czarownic.

Najdokładniej opisywał to ksiądz Benedykt Chmielowski : ” Na swoich schadzkach, bankietach Najświętszą Pannę ciężko bluźnią. Imię , rzeczy święte, jako to soli i słów poświęcających Ciało Chrystusowe, na złe zażywają. Mszą św. czartu akkomodują, jemuż się sublimittują nigdy nie adorować Najświętszego Sakramentu, obraz i kości świętych szarpać, deptać, pluć, krzyż, sól, zioła święcone nieuczciwie traktować. Obiecują przed czartem, że całej spowiedzi czynić nie będą.” **
” Mężczyźni – czarownicy lub członkowie jej rodzin czarownic tolerowani byli na takich bankietach… Towarzystwo na Łysej Górze nie zawsze się znało. Często specjalnie starały się czrownice zakryć swe twarze, aby ich nie poznały inne współbiesiadniczki…Co do strojów panowała na tym bankiecie wielka dowolność… Nie wiadomo dlaczego, najczęściej spotykany był kolor biały, chociaż czasami całe towarzystwo było ubrane w czerń lub w szaty różnokolorowe.” ***

Najpierw ucztowano, potem następowały tańce. „Panowie diabłowie prosili do nich czarownice, najczęściej też według odpowiednich godności . Osobno tańczyła ” Czartowska szlachta”, osobno diabły – chamy… Podczas uczty dochodziło do „wesela” pomiędzy nowicjuszkami w czarowniczym zawodzie a diabłami . Uroczystość taka połączona była z publicznym wyrzekaniem się Boga. Często też odbywało się wspólne bezczeszczenie świętych sakramentów. Bito rózgami hostię, aż z niej krew płynęła, kłuto szpilkami i tym podobne. Wreszcie w czasie takich sabatów układały czarownice wespół z diabłami plany dalszej kampanii, przyrządzały trucizny dla ludzi i zwierząt itp.” ****
Ogólną praktyka czarownic za namową diabłów była kradzież świętości z kościoła. Po takiej kradzieży używane były do niecnych praktyk diabelskich.

Czy kiedyś diabły i czarownice odejdą w zapomnienie, nie sądzę. Opowieści jakie się z nimi wiążą pobudzają naszą wyobraźnię i wywołują uśmiech. Diabły i inne demony, jeszcze długo pozostaną z nami, częściej będą śmieszyć aniżeli straszyć – czy słusznie ?
*Księgi miejskie Warty 48, k.207-209.
** J.B. Chmielowski , op cit., s. 243 – 247.
*** Rozdział XII Bankietu na Łysej Górze s. 224-115 fragmenty.
****Rozdział XII Bankietu na Łysej Górze s. 226-227 fragmenty Na podstawie B. Barano
Artykuł z wykorzystaniem B. Baranowski „O Hultajach , wiedźmach i wszetecznicach ” Zdjęcia z książki Nigci Cawihorne ” Wiedźmy i czarownice” – Historia prześladowań
Moja mama często powtarzała, że nie należy bać się duchów i diabłów, tylko złych ludzi. Miała rację. We współczesnym świecie to nie diabły czynią zło, tylko człowiek.
Świetny tekst, napisany z humorem i fantazją, czekam na więcej…
Dziękuję bardzo za miło słowa. Moja mama też tak mawiała 🙂