
Jako osoba związana z lewobrzeżną stroną Pilicy, aby coś dowiedzieć się o moście w Faliszewie, muszę dostać przeprawić się przez rzekę. Wbrew pozorom, kiedyś dostanie się na drugą stronę z tej czy z tamtej strony nie stanowiło problemu. W każdej wiosce nadrzecznej znajdowało się kilka kryp ( łódka płaskodenna ) , którymi za drobną opłatą przewoziło się na drugą stronę. Do takich miejsc łatwo było dojść, bo wydeptane były ścieżki, wystarczyło się ich trzymać. Podchodziło się do rzeki i darło hop, hop, przewóz. Na takie wezwanie czekał też i mój dziadek Ignacy . Zdarzało się jednak, że czasami odzywał mu się się ból w nodze po postrzale przez Niemców w czasie II Wojny Światowej i wtedy dziadek mawiał : Jerzyk poleć no przewieź . Tylko na to czekałem . Bo po pierwsze parę złotych zawsze się przydało a po drugie uwielbiałem krypą pływać. Można też było przeprawić się przez bród, jakich było kilka w okolicy, robi to się do dziś, opis w gawędzie ” Małpi Mostek” na Trzech Morgach. Bywało jednak, że nie było blisko brodu i wtedy przeprawiało się promem. Były to dwie krypy na której była platforma. Można było wjechać na nią wozem i przewieźć się na drugą stronę. Pamiętam taki prom na przeciwko Skotnik. Chłopi przewozili tak siano na wozach drabiniastych. Brało w tym udział co najmniej dwóch mężczyzn. Lubiłem ich podglądać siadając na brzegu, patrząc jak dają sobie radę z nurtem. Fascynowało mnie to bo wypuszczałem się po zwały ( kloce drewna zleżałe w rzece , które po wysuszeniu stanowiły doskonały opał na zimę ) a pobieranie darmowej lekcji radzenia sobie z prądem rzecznym, bardzo się przydawała. Kolejna możliwość przedostania się na drugą stronę to kładki . Było ich kilka . Pamiętam te w Białej , Przewozie, Trzech Morgach i Faliszewie. Było ich więcej, ale okresowo i po zimie często znikały, zabrane przez krę . Na pewno były dwa mosty w Sulejowie i Przedborzu a czy był w Faliszewie ? Postaram to się ustalić , ale najpierw przeprawa przez ” Małpi Mostek” .

Piaszczystą prawie sześciokilometrową drogę przez las, docieram do Starej.
Od wioski wygodną drogą do Skotnik. Odwiedzam mojego znajomego Tadeusza Łopusińskiego, pasjonata i znawcę tych okolic. Nie wie niestety, czy na Faliszewie był most. Ale słyszał, że ruski czołg, po wojnie był z okolic młyna wyciągany. Z innego źródła słyszałem, że ten czołg załamał drewniany most i wpadł do Pilicy za młynem . Most nie został nigdy odbudowany
Przypomniał mi się zapis mówiący o powstaniu parafii we wsi Skotniki. Oto co o tym wyczytałem : ” Ulitował się nad tym stanem późniejszy dziedzic Skotnik, Woli i Raczkowa Mikołaj Wspinek z Bandkowa, ofiarował biskupowi Włocławskiemu za te wsie wieś Brudak i inne za zgodą króla polskiego Zygmunta I w 1530 roku i założył filię parafii Ręczno w Skotnikach, obsadzając w nich plebana i wikarego, których uposażył dziesięcinami, polami, wyrębem drzewa w lasach i prawem połowu ryb w Pilicy do mostu ku Ręcznu do Olszyn i góry zwanej Przepuklerz oraz strumyka Ojrzeń, wpadającego do Pilicy. W 1604 roku filia Skotnicka stała się samodzielną parafią, niezależną od Ręczna, do której później przydzielono wsie: Faliszew, Józefów, Justynów, Ojrzeń, Papiernię, Siedliska, Wacławów, a daninę płaciła i wieś Sulborowice, należąca dziś do parafii Skórkowice.” Jak popatrzymy na stare mapy widzimy, że strumień Ojrzeń miał zupełnie inny przebieg. Po wykonanych po wojnie melioracjach strumień zmienił bieg i wpada obecnie do Pilicy między Faliszewem a Tarasem. Ta zmiana doprowadziła w konsekwencji do upadku młyna. Dzisiaj pozostały jego resztki. Warto tu się zatrzymać, popatrzeć na stawidła i resztki po młynie. Po drugiej stronie piękny las olszowy z podniesioną bryłą korzeniową świadczącą o tym, że był tu zalew. Obecnie na tych łąkach wypasane jest wyjątkowe bydło – Woły Szkockie .

Musiałem to zobaczyć. Z mapy jaką znalazłem z 1815r, jak i późniejszych, które mi udostępnił Pan Tadeusz, też to wynika tu była przeprawa. Jak wynika z mapy Z 1815r. stała tam już kapliczka, za którą trzeba skręcić ku rzece. Kapliczka istnieje do dzisiaj .

Za kapliczką skręcam zgodnie z mapami w prawo i za chwilę docieram nad rzekę . Pilica to rzeka meandrująca, trudno będzie ustalić, gdzie przebiegał nurt rzeki ponad 200 czy 600 lat temu. Faktem jest, poziom wody był o wiele wyższy niż teraz a drogi tędy prowadziły. Dzisiaj pozostała tu tylko możliwość przeprawy krypą.

Robi się późno a woda zimna, przejście w pław wykluczone. Jadę do wioski, mam szczęście, spotykam kobietę, która mówi mi do kogo się udać, aby mnie przewiózł. Znowu dopisuje mi szczęście zastaję właściciela krypy Pana Stanisława w domu. Nie ma za wiele czasu, ale przewozi mnie na drugą stronę. Pokazuje też, gdzie była kładka. Pytam o most – nic nie wiem o moście na Pilicy, ale był most na jeziorze , jak go nazywamy. Może to właśnie w wyniku przesunięcia się koryta Pilicy, przed latami pozostał ten most. Może uda to się to kiedyś ustalić, ale wiem, że to miejsce byłoby doskonałym miejscem na wybudowanie kładki turystycznej, lub niewielkiego mostu. Niestety tej wersji, nikt nie brał pod uwagę w planach jakie przedstawiono do rządowego planu budowy 22 mostów. Plan padł ze względów finansowych a przecież można było zaangażować jeszcze trzecią gminę Przedbórz, było by łatwiej. Może jeszcze nic straconego. Może zainspiruję włodarzy tych trzech gmin. Jak to mówią w kupie siła . Wracam drogą którą jeździli ; rycerze, kupcy, żydzi, chłopi – puszczam wodze fantazji i jadę obok skrzypiących wozów , wyładowanych wszelkimi dobrami. Nagle wszyscy schodzą na pobocze a środkiem drogi jedzie rycerz na wielkim koniu, za nim giermek i pozostałe ciury. Nagle klakson – wracam do rzeczywistości i zjeżdżam ciągnikowi z przyczepą wyładowaną drewnem. Jadę drogą na Łęg Majkowski , po drodze Surdęga, kieruję się ku Pilicy, potem w lewo i ścieżką pod krzyże Boża Męka. Ciekawostką jest to, że kiedyś na tym krzyżu ( starym) , była kiedyś dębowa tabliczka z wyryta datą i napis „Wędrowcze pochyl głowę nad tymi którzy walczyli 1864 ” . Słyszałem opowieść, że leżą tu pochowani powstańcy styczniowi. Jest hipoteza, że powstańcy wymknęli się kozakom z bitwy pod Ormanichą. Część z nich umarła w wyniku odniesionych ran i właśnie tu mogli zostać pochowani. Wtedy przymocowano tą tabliczkę , może warto ją odtworzyć i powiesić na swoim miejscu, bo ta stara zaginęła. ( była zamocowana od wschodniej strony drewnianymi kołkami ). Jeśli ktoś coś wie o tej tabliczce poproszę o wpis w komentarzu.

Pomimo, że nie udało się ustalić czy był most czy nie, to miejsca, które odwiedziłem są warte odwiedzenia . Nowa historia o grobie powstańców to bonus tej mojej wyprawy.