
rys. Katarzyna Majcherska
Wielkie ognisko płonęło na środku placu, tron na którym siedział Lucyfer był doskonale widoczny. Mistrz wyglądał zjawiskowo – ten król piekieł i wszelkiego zła. W czarnych oczach bez białek, odbijały się czerwone płomienie ognia dodając mu jeszcze majestatu. Patrzył na zgromadzone towarzystwo i wiedział, że będzie miał dobrą zabawę.
Najbliżej szlachcianki wpatrzone , potem chłopki, wreszcie grupa służby dworskiej. Z miasta Przedbórz przybyły też licznie kobiety w tym żydówki. Większość z nich nie była zamężna, ale i było trochę mężatek, niektóre z nich swoich mężów do towarzystwa wzięły. Lucyfer niechętnie ich widział, bo wolał ich na diabły czy inne złe przysposabiać, tolerował ich , bo wnosili oni jednak urozmaicenie i ubogacali zabawę pozostałym uczestnikom sabatu. Na końcu stały te, co tu przybyły pierwszy raz, te wyglądały najgorzej , niektóre z kołtunami na głowach, byle jak ubrane. Orkiestra, która miała przygrywać składała się przeważnie z okolicznych muzyków z kapel grających po okolicznych imprezach. Byli w niej chłopi, mieszczanie, żydzi a czasami i cyganie ci co złemu ślubowali, jeśli ich taborom przyszło niedaleko obozować. Dyrygował nimi szlachcic z pobliskiego dworu. Znaleźli się tutaj z własnej woli, wciągnięci przez kolegów lub towarzyszyli swoim kobietom. Obok nich stały cyganki w kolorowych, falbianiastych sukienkach i w brzęczących złotych ozdobach, które dawały oprawę taneczną .
Lucyfer podniósł rękę do góry i zaległa cisza. Na plac wjechały z każdej drogi wozy, podobne do tych jakimi jeżdżą cyganie a zaprzężone po kilka koni, było ich kilkanaście i ustawiły się na około zgromadzenia.
W pierwszym z wozów następowało rozliczenie i nakładanie nowych planów złych uczynków . Tutaj też wydawano bony w zależności od zasług na diabelskie usługi. Każdej czarownicy , która tu przybyła bardzo na tym zależało, aby jak najwięcej bonów zgromadzić dzięki temu można było piękniej wyglądać, mieć lepsze ubrania i biżuterię . Dla najlepszych wypłacano premie w złocie.
W międzyczasie Lucyfer przeprowadzał rozmowy z tymi, które przybyły tu pierwszy raz , kwalifikując czy nadają się na czarownice, decydował o ich pozycji początkowej i zadaniach do wykonania. Nie lubił tej roboty, ale była konieczna, pomagały mu w tym doświadczone diabły.
Po tych wszystkich nudnych, ale koniecznych wstępach, towarzystwo rozchodziło się po rozstawionych wozach. W jednym z nich zajmowano się pozbywaniem kołtunów i fryzjerstwem w innym czyszczono skórę, robiono paznokcie. W każdym wozie co innego, to masaże, maseczki, kosmetyczki i inne atrakcyjne, dla każdej przybyłej tu kobiety. Na koniec dostawały skąpą bieliznę i lekkie okrycie na sabat w różnych kolorach i fasonach . Dla tych, którym wystarczyło bonów nagrodowych za wykonane plany, były ostatnie dwa wozy w których mogły sobie wybrać to w czym wrócą do domu. Było tam wszystko od pończoch po futra, tu trzeba było mieć najwięcej bonów. Dlatego też i po powrocie z sabatów, każda czarownica lub adeptka ochoczo brała się za czynienie zła, od którego zależała nagroda.
Te zabiegi trwały kilka godzin, ale warto było , wyglądały pięknie i ponętnie , pachniały francuskimi perfumami .
Lucyfer popatrzył teraz na te czyste , piękne i pachnące uczestniczki. 6 z nich stało przed jego majestatem, to te co osiągnęły mistrzostwo w czynieniu zła. Kolejnych 6 to te wybrane przez towarzyszących mu przybocznych diabłów i wreszcie pozostało do wybrania jeszcze 6. O tym które, decydował on sam, wskazywał kolejno wybranki.
Lucyfer najbardziej cenił te z pierwszej szóstki, pomimo, że trafiały tu najczęściej starsze czarownice, to on je uwielbiał. Doświadczone, wyrafinowane , wiedzące czego chcą, często omijane przez ludzi tu się odnajdowały i dawały z siebie wszystko. Na ten czas przywracał im postać z ich lat dziewczęcych.
To właśnie z tą szóstką na samym środku na wielkim okrągłym łożu prezentował pozostałym, czego mogą doświadczyć, będąc jego gorliwymi wyznawczyniami.
Obok stało drugie łoże na których straż przyboczna zaspakajała potrzeby swoich 6 wybranek. Trzecia 6 to była nagroda dla wszystkich diabłów .
Każda z uczestniczek mogła się w każdej chwili z tego wycofać, lecz nie zdarzyło się, aby któraś z tego korzystała. Po pierwsze, były tu po to, aby czegoś nowego doświadczyć a po drugie nigdy tak delikatnie i z taką czułością nikt ich nie traktował. Te co chciały innych doznań szeptały słówko a diabły już je według ich gustu zaspokajały.
Po tym wszystkim Lucyfer wrócił na swój tron i oznajmił, że teraz, każdy może się dobierać według swoich upodobań.
Licho i Południca tylko na to czekali, zapraszali do siebie dziewczynę, czy chłopaka i świetnie się przy tym bawili. Zwracali jednak szczególną uwagę na to , aby zawsze mieć ze sobą kontakt. To było coś niesamowitego i nierealnego. Nagle zaczął piać kogut i czas było kończyć Sabat.
Południca i Licho nie czekali i zaczęli wprowadzać swój plan, jaki omawiali po drodze. Ona zaczęła w objęciach ukochanego krążyć na około zgromadzonych do granego przez muzykantów oberka, zabierając wszystko co było tam zostawione. Najwięcej było tam mioteł na których czarownice przyleciały. W wielkim wirze pojawiało ich się coraz więcej.
Lucyfer patrzył na to i śmiał się do rozpuku. Takiej reakcji oczekiwała Południca, posunęła się dalej i rozrzuciła wszystko po okolicy. Jak będziecie kiedyś szli na Diablą Górę i zobaczycie porzuconą miotłę, to będziecie wiedzieć skąd się tam wzięła. Wszystkie uczestniczki wracały tym razem z tego Sabatu na piechotę . Jak będziecie widzieć nad ranem niedaleko tego miejsca pięknie przystrojoną i wymalowaną kobietę, to może to być jedna z uczestniczek odbytego tam sabatu. Uważajcie jednak na nią i nie radzę się odwracać, bo może na was zły urok rzucić w złości za dowcip Licho i Południcy.
Lucyfer kiwnął jeszcze na naszą dwójkę żartownisiów i powiedział; dawno tak się nie ubawiłem, za to na kolejnym sabacie w nagrodę macie wszystko gratis.
Lucyfer pstryknął palcami i wszystko na placu powróciło do poprzedniego stanu. Wozy stały się niewidoczne i spokojnie wracały skąd przybyły. Będąc czasem w pobliżu słychać czasem odgłos jadących wozów i pokrzykiwania woźniców, na próżno jednak ich wypatrywać i lepiej zejść im z drogi.
Diabły z Lucyferem wracali do piekła swoimi jaskiniami co mają wejścia w Wąwozie Belzebuba, niedaleko szczytu Diablej Góry.
Licho i południca tą samą drogą co przybyli doszli do Pilicy i tu się zatrzymali – hop hop przewóz wołali, hop hop przewóz . Poznał stary przewoźnik te głosy i tylko mruknął, a całujcie psa w nos i na drugi bok się przewrócił, bo wstawać do przewozu nie zamierzał, wiedząc jaka zapłatę dostanie. Nie chciało się tej parze dalej iść i przewozu szukać w kopce siana się zagrzebała i smacznie zasnęła.